IRJP: OBÓZ SZKOLENIOWY ARMII POLSKIEJ W NIAGARA-ON-THE-LAKE, 1917-1919




BADANIA NAUKOWE NAD POLONIĄ I POLAKAMI ZA GRANICĄ





OBÓZ SZKOLENIOWY ARMII POLSKIEJ W NIAGARA-ON-THE-LAKE, 1917-1919

Prognozy szybkiego zakończenia światowego konfliktu zbrojnego okazały się wysoce nietrafne. Trwająca od 28 lipca 1914 r. wojna generowała ogromne koszty materialne, pochłaniała coraz większą liczbę ofiar ludzkich, a po trzech latach walk żadna z walczących stron nie mogła być pewna zwycięstwa. Tymczasem wydarzenia rewolucyjne w Rosji w 1917 r. praktycznie wyeliminowały armię carską z działań wojennych na froncie wschodnim, stwarzając jednocześnie dowództwu armii II Rzeszy Niemieckiej możliwość skierowania militarnej potęgi państw centralnych do działań rozstrzygających na zachodzie Europy. Upadek znaczenia Rosji jako wartościowego składnika sił zbrojnych Ententy i jednocześnie głównego oponenta wobec niepodległościowych dążeń Polaków, a także pilna potrzeba pozyskania rekrutów spełniły funkcję ważnego międzynarodowego czynnika, stwarzającego wyjątkowo korzystne okoliczności polityczne do przywrócenia Polski na mapę świata.

Wsparcie rządów Francji, Stanów Zjednoczonych i Kanady, lecz przede wszystkim działalność Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu oraz głęboki patriotyzm amerykańskich środowisk polonijnych zaowocowały utworzeniem obozu szkoleniowego w Niagara-on-the Lake w Kanadzie. Głównie tam, lecz także w kilku innych miejscowościach na terenie Kanady i USA wyszkolono 22 395 ochotników wywodzących się z amerykańskiej młodzieży polonijnej. 20 720 żołnierzy przetransportowano z Ameryki Północnej na front zachodni we Francji, gdzie stanowili istotny element organizującej się tzw. Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera.


ZYGMUNT ZALEWSKI

Dr Zygmunt Zalewski – emerytowany adiunkt Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie

„Ostoją Polski jest dzisiaj dla niej armia. Ta armia stworzy rząd, gdy rząd nie może stworzyć armii”.

Wacław Gąsiorowski

W kontekście coraz wyraźniej komplikującej się sytuacji polityczno-militarnej w czasie I wojny światowej, a zwłaszcza od momentu rozwijania się procesu rewolucyjnego w Rosji w 1917 r., mieszkający w Europie i w Ameryce Polacy dostrzegali wzrastające możliwości odzyskania utraconej niepodległości. Wraz z jawiącą się perspektywą poważnego osłabienia, a nawet upadku zaborczych monarchii, na arenie międzynarodowej tworzyła się wyjątkowa, wręcz niepowtarzalna atmosfera polityczna, o jakiej marzono i o jaką modlono się od wielu dziesiątków lat.

6 listopada 1916 r. wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych wygrał Woodrow Thomas Wilson. Poparcie amerykańskiej Polonii - dzięki głosom której został zaprzysiężony na drugą kadencję - obligowało go do zajęcia odpowiedniego stanowiska wobec sprawy polskiej. Wspomniane okoliczności, a także wpływ prezydenckiego doradcy, przyjaciela Ignacego Paderewskiego, Edwarda M. House’a. sympatii, jaką darzył prezydent wielkiego pianistę, oraz narastająca aktywność organizacji polonijnych w Stanach Zjednoczonych sprawiły, iż kwestia polska w Ameryce Północnej stawała się coraz bardziej popularna. W wygłoszonym 22 stycznia 1917 r. w senacie USA przemówieniu prezydent Wilson poruszył kwestię niezawisłości naszego kraju wypowiadając słowa: „Mam zupełną pewność, że wszyscy mężowie stanu przyznali, iż powinna być zjednoczona, niepodległa i autonomiczna Polska, i że w przyszłości wszystkie narody, które żyły dotychczas pod władzą rządów obcej im wiary i o wrogich dla nich dążeniach, powinny mieć zagwarantowane bezpieczeństwo życia, swobodę wyznania oraz przemysłowego i społecznego rozwoju” Od tego momentu coraz częściej pojawiały się postulaty utworzenia na amerykańskiej ziemi polskiej armii, która zostałaby skierowana do walki po stronie aliantów na froncie zachodnim. 6 kwietnia 1917 r. Kongres Stanów Zjednoczonych uchwalił rezolucję deklaracji wojny z II Rzeszą Niemiecką. Kraj za oceanem po raz pierwszy w swych dziejach zamierzał przystąpić do wielkiej światowej wojny. Wykorzystując sprzyjającą sytuację polityczną, Ignacy Paderewski skierował do amerykańskiego rządu prośbę o pozwolenie utworzenia polskiej siły zbrojnej na terenie Stanów Zjednoczonych. Jednakże Kongres w Waszyngtonie nie wyraził zgody na dodatkowy zaciąg obywateli USA pod obce sztandary w czasie, gdy Ameryka przygotowywała się do poważnego wysiłku wojennego w Europie.

Tymczasem wiosną i latem 1917 r. narastał chaos rewolucyjny w Rosji. Osłabiona wydarzeniami wewnętrznymi, wschodnia sygnatariuszka Ententy przestawała pełnić funkcję wartościowego składnika militarnego w walce z potężną koalicją państw centralnych do tego stopnia, iż w ostatnim kwartale tegoż roku działania wojenne na froncie wschodnim praktycznie ustały. Wykorzystując sprzyjające okoliczności, Sztab Generalny Armii Niemieckiej rozpoczął dyslokację około 1 mln żołnierzy i 3000 dział z frontu wschodniego, czyniąc przygotowania do ostatniej, niezwykle groźnej dla aliantów ofensywy na froncie zachodnim. Zbliżała się decydująca faza wojny, w obliczu której oba walczące bloki militarne pilnie potrzebowały dopływu świeżych sił ludzkich do swych wykrwawionych sił zbrojnych. W obliczu narastającej groźby kolejnego niemieckiego uderzenia pod Ypres, drastycznego załamania się wartości bojowych coraz bardziej zrewolucjonizowanych wojsk rosyjskich na odciążającym froncie wschodnim oraz postępującego procesu upadku morale żołnierzy własnej armii - rząd Francji, mocą opublikowanego 4 czerwca 1917 r. dekretu prezydenta III Republiki Raymonda Poincare, przyjął oficjalne stanowisko w sprawie utworzenia autonomicznej Armii Polskiej na Zachodzie. Wspomniane wydarzenie przełamywało impas, w jakim znalazła się problematyka zorganizowania polskich sił zbrojnych po odmowie Kongresu Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza iż wkrótce po francuskich władze Kanady pozytywnie odniosły się do omawianej kwestii i zadeklarowały pomoc w szkoleniu polskich kadr dowódczych na własnym terytorium.

Próby zorganizowania polskich sił zbrojnych w Kanadzie były podejmowane już od 1914 r. Będąc dominium Wielkiej Brytanii, już od chwili rozpoczęcia działań zbrojnych, wspomniany kraj razem z brytyjską macierzą oraz całym Imperium Brytyjskim znalazł się w stanie wojny z blokiem państw centralnych. Natomiast rząd Stanów Zjednoczonych w początkowych latach I wojny światowej starał się prowadzić politykę zagraniczną - zwłaszcza wobec Europy - zgodnie z ideą XVIII-wiecznej doktryny izolacjonizmu, dlatego na początku wielkiego światowego konfliktu przyjął postawę neutralną. Wyrażenie zgody na organizację obcych, związanych z Ententą, sił zbrojnych na własnym terytorium oznaczałoby de facto porzucenie neutralności i opowiedzenie się władz w Waszyngtonie po jednej z walczących stron. W tamtym czasie federalny rząd, a zwłaszcza nadal hołdująca zasadom wspomnianej doktryny przeważająca część społeczeństwa amerykańskiego nie była gotowa do podjęcia takich wyzwań.

Niepodległościowi działacze polonijni doskonale rozumieli uwarunkowania polityczne w Stanach Zjednoczonych i dlatego jeszcze w listopadzie 1914 r. Polski Centralny Komitet Ratunkowy wysłał do Ottawy trzyosobową delegację w składzie: Franciszek Smulski, A. Karabasz i Teofil A. Starzyński, zadaniem której było nawiązanie rozmów z władzami kraju o możliwości utworzenia polskiej siły zbrojnej w Kanadzie. Zamierzano utworzyć dwa legiony: czterotysięczny, złożony z młodzieży skupionej w drużynach sokolich, oraz trzytysięczny, do którego miano kierować młodzież należącą do działającej w Ameryce, paramilitarnej organizacji pod nazwą Związek Wojsk Polskich. Podobne starania podjęto w 1915 i w 1916 r., lecz dla władz kanadyjskich problematyka była niezręczna, ponieważ w ówczesnej fazie wojny musiały one liczyć się z ostrą reakcją Rosji skierowaną przeciw niepodległościowym dążeniom narodu polskiego, dlatego władze w Ottawie unikały wiążących obietnic, a nawet - jak napisała kanadyjska dziennikarka i korespondentka lokalnej gazety „St. Catharines Standard” E. Ascher - odmawiały przyjęcia polskiej delegacji. Wypowiedź autorów cytowanego wcześniej Czynu zbrojnego..., iż: „Starania Sokolstwa w Kanadzie i Waszyngtonie nie przyniosły spodziewanych wyników. Sprawa armii utknęła ‘na drodze reali-zacji’” - rzetelnie odzwierciedlała stan ówczesnych zabiegów o utworzenie polskich sił zbrojnych w Ameryce Północnej.

W 1916 r. militarno-polityczna sytuacja na frontach wielkiej wojny była już inna. Funkcjonujący w strukturach sił zbrojnych Imperium Brytyjskiego kontyngent kanadyjski - podobnie jak armie pozostałych państw Ententy -ponosił poważne straty ludzkie na rozległych frontach światowej wojny. W związku z tym Amerykanie i Kanadyjczycy rozpoczęli proces tworzenia Legionu Amerykańskiego, który miał wspomóc zbrojne działania Armii Brytyjskiej. Do wstępowania w szeregi tworzonej w Kanadzie formacji militarnej zachęcano obywateli USA i Kanady, a zwłaszcza mieszkających tam emigrantów: Rosjan, Polaków, Żydów etc. Zostawszy żołnierzem wspomnianego legionu, Aleksander M. Jasieński z Toronto wysłał do „Dziennika Związkowego” w Chicago dwa listy (w lutym i marcu 1916 r.), w których oznajmił, iż w tworzonym legionie znajduje się wielu Polaków, oraz opisał struktury i formy działania swej jednostki.

Informacja Aleksandra Jasieńskiego wzmogła nadzieję środowisk polonijnych w kwestii utworzenia polskich sił zbrojnych za oceanem. Mieszkający w Winnipeg wpływowi Polacy wysłali do władz wojskowych w Ottawie F.S. Szablewskiego, aby w ich imieniu poprosił o wyrażenie zgody na utworzenie polskiego batalionu. Wychodzący w Winnipeg tygodnik polonijny „Czas” poinformował 7 lipca 1916 r. swych czytelników, iż redakcja otrzymała z Ottawy telegram, w którym napisano: „[...] gabinet ministerialny na posiedzeniu w piątek 7 b.m. (lipca 1916) uchwalił dać pozwolenie na organizację polskiego batalionu w zachodniej Kanadzie z główną kwaterą w Winnipegu”. Podana do publicznej wiadomości informacja stanowiła pewien przełom w procesie starań Polaków o pozwolenie na utworzenie polskiej jednostki wojskowej w Ameryce Północnej. Jednakże, w wyniku niedomówień organizacyjnych z Kanadyjczykami oraz sporów kompetencyjnych sprawa utworzenia polskiego batalionu upadła w końcu sierpnia 1916 r.

Tymczasem, udający się w podobnym celu do ministerstwa w Ottawie Wincenty Skarżyński przypadkowo spotkał na granicy Kanadyjczyka, z którym przed laty służył w armii USA. Wdzięczny za pomoc w uratowaniu życia podczas wspólnej służby, kolega zaprosił Polaka do swego domu w Quebec, gdzie zapoznał go z ojcem, płk. Sir Williamem Price’m, rodziną oraz przedstawił wielu wpływowym ludziom. Dowiedziawszy się o celu misji: „Sir William Price ujął słuchawkę telefonu, połączył się z ministrem wojny, sir Sam Hughesem, ten zaś wyznaczył mi u siebie za sześć dni audiencję”- napisał Skarżyński.

Do udziału w spotkaniu poprosił Skarżyński przybyłego do USA twórcę polskiego skautingu oraz gorącego orędownika utworzenia polskich sił zbrojnych w Kanadzie Andrzeja Małkowskiego. Obaj zostali przyjęci przez ministra milicji i obrony Sir Sama Hughesa oraz szefa sztabu kanadyjskich sił zbrojnych gen. mjr. Sir Willoughby G. Gwatkina. W trakcie audiencji Skarżyński i Małkowski przedstawili zarys ówczesnej politycznej sytuacji narodu polskiego, w świetle której pojawiła się pilna potrzeba utworzenia polskiej siły zbrojnej i skierowania jej do walki z Niemcami na froncie francuskim. Powodzenie przedsięwzięcia uzależniali od rychłego rozpoczęcia procesu szkolenia polskich oficerów w wojskowych szkołach kanadyjskich lub w specjalnie do tego celu utworzonej szkole polskiej. Poprosili również o wyrażenie zgody na utworzenie trzybatalionowego Polskiego Legionu. Prominentni Kanadyjczycy wyrazili zainteresowanie projektem proponując kolejną fazę rozmów z Polakami.

Rozpoczęta w Ottawie sprawa przybierała bardzo poważny obrót, dlatego protokół ze spotkania z ministrem S. Hughesem i gen. W.G. Gwatkinem Skarżyński przekazał prezesowi Związku Sokołów Polskich w Ameryce, dr. Teofilowi Starzyńskiemu. Starzyński oraz reprezentujący Ignacego Paderewskiego i Romana Dmowskiego Jan Maria Horodyski przejęli polityczną kontrolę nad przebiegiem kolejnej fazy rozmów z Kanadyjczykami, które przeprowadzono w hotelu Ponchentrain w Detroit. W spotkaniu uczestniczyli oficerowie kanadyjscy i brytyjscy oraz naczelnik Związku Sokołów Polskich w Ameryce Franciszek Dziób i Andrzej Małkowski. W następstwie ustaleń w Detroit premier Kanady Robert Laird Borden polecił ministrowi spraw wewnętrznych wysłanie do ministra ds. kolonii (Colonial Secretary) w Whitehall Bo-nara Law formalnego pisma z zapytaniem o polityczną opinię odnoszącą się do planowanego przedsięwzięcia. Tenże niebawem odpowiedział, iż „Londyn nie będzie stawiał sprzeciwu do momentu, gdy nasze działanie nie będzie naruszało amerykańskiej wrażliwości w tej sprawie”.

W atmosferze przyzwolenia rządu Wielkiej Brytanii zorganizowano w grudniu 1916 r. spotkanie F. Dzioba i J.M. Horodyskiego z generałem W.G. Gwat-kinem, który w imieniu wojskowych władz Kanady wyraził zgodę na rozpoczęcie procesu szkolenia przyszłych polskich oficerów w wojskowych uczelniach tego kraju.

Wskazane ustalenia zaktywizowały środowiska polonijne, dlatego już 3 stycznia 1917 r. do funkcjonującej jako Wydział Uniwersytetu w Toronto Oficerskiej Szkoły Piechoty przybyła ze Stanów Zjednoczonych grupa 23 członków Związku Sokołów Polskich w Ameryce. Wyznaczony przez generała Gwatkina do pracy z Polakami komendant placówki, ppłk Arthur D’Orr LePan skierował ich do Szkoły Piechoty Nr 2 w Camp Borden. Polscy rekruci zostali formalnie przydzieleni do Kanadyjskich Sił Ekspedycyjnych. Do końca września 1917 r. w murach tej uczelni wyszkolono 150 polskich oficerów.

Zapoczątkowanie na przełomie 1916/1917 r. procesu szkolenia w Kanadzie kadr przyszłej Armii Polskiej poważnie zaniepokoiło władze w Petersburgu. Niebawem Sztab Generalny Armii Rosyjskiej zażądał od rządu w Londynie przedstawienia stosownej informacji. Jednakże upadek caratu zapoczątkował nową płaszczyznę relacji w stosunkach rosyjsko-polskich. Powołany 15 marca 1917 r., wyniku tzw. rewolucji lutowej, Rząd Tymczasowy Rosji rozpoczął starania o wystąpienie z Ententy i zakończenie wojny z koalicją państw centralnych. Głosząc zasadę pokojowego współistnienia narodów, zwrócono się z podobnym apelem do Polaków. Odwiedzając Chicago, delegacja Rządu Tymczasowego złożyła w dniu 3 sierpnia 1917 r. wieniec pod pomnikiem Tadeusza Kościuszki, a przemawiając do zebranej Polonii ambasador Borys Bachmatiew powiedział między innymi: „Przybyłem tu, do tego pomnika waszego narodowego bohatera, aby przynieść wam braterskie pozdrowienie od wolnej Rosyi. [...] aby wam powiedzieć, że Rewo-lucya Rosyjska przynosi Polsce nowe życie oraz przyszłą niezawisłość i wolną egzystencję”. Nie poruszając kwestii szczerości wypowiadanych przez Bachmatiewa słów, zwłaszcza iż wyrażane były w kontekście nieuchronnej konfrontacji politycznej i zbrojnej rządu Kiereńskiego z bolszewikami w czasie, gdy na terenie Rosji znajdowało się około pół miliona żołnierzy Polaków, otwarta deklaracja nowej rosyjskiej władzy całkowicie rozwiązywała zachodnim aliantom ręce wobec naszej narodowej potrzeby.

Od chwili ogłoszenia wspomnianego dekretu prezydenta Poincare oraz zadeklarowania przez kanadyjski rząd pomocy wśród działaczy niepodległościowych, głównie wewnątrz gremium Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu toczyły się dyskusje, czy proces tworzenia polskiego wojska należy rozpocząć we Francji czy na terenie Ameryki Północnej. Ze względu na liczbę mieszkającej w USA Polonii opcja amerykańska wydawała się bardziej korzystna. Jednakże przywódcy Komitetu obawiali się, iż we wskazanym przypadku rząd Stanów Zjednoczonych może starać się włączyć tworzące się w Ameryce oddziały polskie do struktur własnej armii, pozbawiając jednocześnie KNP możliwości oddziaływania politycznego na poważną narodową siłę zbrojną w momencie odradzania się Ojczyzny.

Postanowiono więc przyjąć koncepcję „francuską”, pomimo iż zasoby rekrutacyjne w kraju nad Sekwaną były o wiele skromniejsze niż w USA i w Kanadzie. W tym przypadku, oprócz poboru mężczyzn spośród zdolnej do służby wojskowej młodzieży polonijnej we Francji, szeregi tworzącej się autonomicznej polskiej siły zbrojnej można było uzupełnić Polakami, którzy zostali wzięci do niewoli w mundurach armii państw zaborczych, a także ze składającego się w znacznej mierze z naszych rodaków, walczącego na froncie zachodnim i rozwiązanego w 1917 r. Rosyjskiego Korpusu Posiłkowego. Wszakże rekrutacja na terenie zachodniej Europy mogła dostarczyć materiału ludzkiego tylko na jedną dywizję. Sięgnięcie po zasoby ludzkie amerykańskiej Polonii było więc czynnikiem nieodzownym, zwłaszcza iż w owym czasie w Ameryce Północnej 700 Polaków kończyło szkolenia oficerskie: 250 w zorganizowanej w 1917 r. przez komendanta „Sokołów” Franciszka Dzioba Szkole Podchorążych w Cambridge Springs w USA i 450 w Kanadzie.

20 września 1917 r. w usytuowanym na Division Street w Chicago budynku Collegium im. św. Stanisława Kostki, pod przewodnictwem honorowego prezesa Ignacego Paderewskiego, zebrał się na plenarnym posiedzeniu Wydział Narodowy Polskiego Centralnego Komitetu Ratunkowego. W spotkaniu uczestniczyli między innymi: szef Komisji Wojskowej Armii Polskiej we Francji por. Wacław Gąsiorowski, Jan M. Horodyski, Stanisław Gutowski, Aleksander Znamięcki i wielu działaczy Związku Sokołów Polskich w Ameryce. Zebrani stwierdzili, iż nastąpił właściwy moment do rozpoczęcia rekrutacji młodzieży polskiej na terenie USA i Kanady. Postanowiono, że nad jej sprawnym przebiegiem będzie czuwać utworzona w tym celu Komisja

Wojskowa Wydziału Narodowego PCKR, do której powołano Teodora M. Helińskiego, dr. Teofila A. Starzyńskiego i Aleksandra Znamięckiego.

2 października 1917 r. Komisja Wojskowa Wydziału Narodowego PCKR skierowała do ówczesnego sekretarza stanu USA Roberta Lansiga pismo, w którym poinformowała ministra o planach rekrutacyjnych w Ameryce do tworzącej się w Europie Armii Polskiej. Twórcy wspomnianego dokumentu: T.M. Heliński, T.A. Starzyński i A. Znamięcki zawarli w nim właściwe z dyplomatycznego punktu widzenia sformułowanie pisząc, iż: „Każdy obywatel Stanów Zjednoczonych polskiego pochodzenia, który podlega poborowi do amerykańskiej armii, będzie wyłączony z rekrutacji do oddziałów polskich”. W piśmie wymieniono czterdzieści miejscowości będących ośrodkami największych skupisk Polaków w Stanach Zjednoczonych, w których zamierzano otworzyć okręgowe centra i stacje rekrutacyjne. Proszono, aby amerykańskie placówki celne nie stwarzały trudności ochotnikom podążającym do obozu szkoleniowego, który miał powstać w kanadyjskiej prowincji Ontario, w pobliżu amerykańskiej miejscowości Niagara Falls. Akcji mieli patronować Ignacy Paderewski, ambasador Francji w Waszyngtonie Jean Jules Jusserand oraz francuscy wojskowi: gen. Vignal i płk James Martin.

Dysponując informacją, iż Polacy nie zamierzają rekrutować do swych sił zbrojnych w Europie obywateli amerykańskich podlegających obowiązkowi mobilizacyjnemu do armii USA, w skierowanym na ręce A. Znamięckiego piśmie sekretarz stanu Lansing zakomunikował, że „[...] mając na względzie stosunek rządu Stanów Zjednoczonych do kwestii zjednoczonej i niepodległej Polski oznajmia, iż całkowicie popiera proponowane przez Komisję plany militarne”.

Opierając się na zawartych do tamtego czasu ustaleniach, Wydział Narodowy Polskiego Centralnego Komitetu Ratunkowego opublikował 6 października 1917 r. odezwę do ogółu wychodźstwa polskiego w Ameryce, pisząc: „[.] otrzymawszy najżyczliwsze Stanów Zjednoczonych oświadczenie, że zapisywaniu się do Armii Polskiej wszystkich tych, którzy nie podlegają prawu o obowiązkowej służbie wojskowej w kraju tutejszym, żadnej nie będzie stawiał przeszkody, z głębi serc naszych, Polskę i Was miłujących wołamy: Do szeregów! Do broni! Do walki!”. Odezwę podpisało 16 osób, w tym honorowy prezes PCKR i zarazem autor tekstu, Ignacy Paderewski.

Tymczasem, oprócz Wydziału Narodowego Polskiego Centralnego Komitetu Ratunkowego i ściśle współpracującym z nim Związku Sokołów Polskich w Ameryce, także inne organizacje polonijne publikowały odezwy zachęcające młodzież do wstępowania w szeregi tworzącej się Armii Polskiej we Francji. Wśród wielu innych 6 października ukazała się odezwa Związku Młodzieży Polskiej do członków i członkiń ZMP na ziemi Waszyngtona, 11 października Związek Wojsk Polskich wydał odezwę „Do wszystkich oddziałów ZWP” Akcj ę werbunkową propagowało na swych łamach 58 na 70 ukazujących się w USA czasopism polonijnych, a wśród nich 10 wielkich dzienników opiniotwórczych.

13 października 1917 r. sekretarz ds. wojny Newton Baker w imieniu rządu USA opublikował oficjalne zarządzenie, w którym zezwalano Polonii na prowadzenie rekrutacji na terenie Stanów Zjednoczonych. Tymczasem już 8 października, to jest w dniu, w którym w polskim „Dzienniku Związkowym” w Chicago w trybie nieoficjalnym wydrukowano treść pisma Bakera, urzędująca w Pitsburgu Komisja Wojskowa Armii Polskiej we Francji wydała „Instrukcyę dla oficerów rekrutacyjnych”. Pierwsze trzy punkty dokumentu określały procedurę wysyłania ochotników do obozu w Kanadzie, natomiast pozostałe trzy zawierały instrukcję gromadzenia pieniędzy na Fundusz Tytoniowy dla żołnierzy.

Ruszyła rekrutacja i już w początkowej fazie przybrała nadspodziewany wymiar. Pierwotnie szacowano, iż do Armii Polskiej może zgłosić się około 2000-3000 rekrutów, tymczasem już 8-9 października do punktu rekrutacyjnego w Chicago zgłosiło się 161 ochotników pragnących zaciągnąć się do 1 Pułku Armii Polskiej we Francji. 9 października wieczorem ludzie ci wyruszyli pierwszym transportem kolejowym do Kanady. Następna, 159-osobo-wa grupa polonijnej młodzieży odjechała 15 października z dworca w Chicago w kierunku kanadyjskiej granicy.

Patriotyczne wysiłki Polaków nie przyniosłyby spodziewanych rezultatów, gdyby nie otaczająca je wyjątkowo przychylna atmosfera rządu Kanady, Stanów Zjednoczonych oraz fakt politycznego i finansowego wsparcia rozwijającego się przedsięwzięcia przez Francję. Kraj ten, od chwili ukazania się dekretu prezydenta Poincare, zajął w sprawie polskiej oficjalne stanowisko wobec państw Ententy. Uczynił to w sytuacji, gdy polskie władze formalnie jeszcze nie istniały, a ponadto - co było niezwykle istotne - Francja brała na siebie obowiązek głównego płatnika finansującego koszty rekrutacji oraz szkolenia wojskowego młodzieży polonijnej w Ameryce.

Postawę rządu francuskiego wobec omawianej problematyki odzwierciedla napisana 12 sierpnia 1917 r. przez premiera i ministra spraw zagranicznych Alexandre’a Ribota i skierowana do ambasadora w Waszyngtonie J.J. Jusse-randa instrukcja:

[...] biorąc pod uwagę szacunek dla rządu Stanów Zjednoczonych, a przy tym zainteresowanie, jakie wykazał osobiście prezydent Wilson sprawą polską, możemy działać na terenie Stanów Zjednoczonych jedynie za zgodą rządu amerykańskiego, jak to Pan ujmuje w swoim telegramie z 29 lipca. W rozwinięciu Pańskiej koncepcji akcja werbunkowa winna być prowadzona w środowiskach polskich przez osoby narodowości polskiej. Mając to na uwadze, wysyłamy do Nowego Jorku misję specjalną, której członkowie zostali wybrani spośród najbardziej wykwalifikowanych osób zamieszkujących Paryż. [.] Ponadto inicjatywa Francji odnośnie do powołania autonomicznej armii polskiej nie była pozbawiona współpracy tych państw alianckich, na których terenie znajdują się Polacy zdolni do służby wojskowej. Życzeniem Komitetu Narodowego Polskiego jest, by stworzenie armii polskiej we Francji było czynnikiem, który w chwili zakończenia wojny, z pomocą wszystkich Aliantów umożliwi odbudowę niepodległej Polski. To zagadnienie szczególnie dotyczy Stanów Zjednoczonych, które są w stanie dostarczyć dla tworzącej się armii poważniejszych kontyngentów ludzi, a ponadto gdzie sprawa polska cieszy się wielką sympatią.

Znaczącym wyrazem sympatii oraz poparcia francusko-polskiego przedsięwzięcia przez rząd Stanów Zjednoczonych był również fakt, iż oprócz zgody na prowadzenie rekrutacji na terenie kraju, władze w Waszyngtonie zgodziły się pokryć koszty ekwipunku żołnierzy polskich wyruszających na front do Europy.

Ściśle współpracując z Francuzami, rząd Kanady zaoferował wyjątkowo dogodne do zorganizowania obozu miejsce w Niagara-on-the-Lake, niewielkim mieście w prowincji Ontario. Stąd najbliżej było do największych skupisk Polaków w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie, a ponadto w pobliżu istniała dobrze rozbudowana kanadyjska i amerykańska infrastruktura wojskowa oraz kształcąca kadry Oficerska Szkoła Piechoty na Uniwersytecie w Toronto.

Wypełniając wcześniejsze zobowiązania, władze w Ottawie sfinansowały wyposażenie tworzonego obozu, przekazały odpowiednią liczbę zbędnych mundurów milicji kanadyjskiej, a także skierowały oficerów swej armii do szkolenia polskich rekrutów. Natomiast za dostarczone uczestnikom wojskowych kursów nowe, błękitne umundurowanie oraz wyżywienie Francuska Wysoka Komisja w Nowym Jorku przekazywała Kanadyjczykom ekwiwalent pieniężny. Także z budżetu Francji zapewniono każdemu rekrutowi -wypłacany w identycznej wysokości jak żołnierzom ówczesnej armii francuskiej - żołd wynoszący 5 centów dziennie. Ponadto, roczny 150-dolarowy bonus miał podwyższyć żołd Polaków średnio do 45 centów dziennie i zrównać go z żołdem żołnierzy kanadyjskich. Podoficerom płacono 20 centów, a oficerom 1,22 dolara dziennie oraz dodatkowo 10 dolarów miesięcznie.

Ulokowana w biurze na Brodwayu pod nr 65 w Nowym Jorku Francuska Wysoka Komisja została zobowiązana do przesyłania każdego miesiąca, bezpośrednio na ręce komendanta obozu ppłk. LePana, pieniędzy przeznaczonych na żołd, nowe mundury etc. Proces finansowania oraz całokształt fran-cusko-kanadyjskiej współpracy w zakresie funkcjonowania obozu w Niagara-on-the-Lake był nadzorowany przez pułkownika francuskiej armii Jamesa Martina.

Ranga przedsięwzięcia była do tego stopnia wysoka, a także poważnie traktowana przez rząd Kanady, iż do nadzoru nad funkcjonowaniem polskiego obozu został wyznaczony Szef Sztabu Generalnego Milicji i Armii w Ottawie gen. mjr Willoughby G. Gwatkin. Natomiast do pracy szkoleniowej skierowano zasłużonych i doświadczonych oficerów. Wielu z nich pełniło wcześniej wysokie stanowiska cywilne lub wojskowe. Ppłk Arthur D’Orr LePan (1885-1976) był komendantem Oficerskiej Szkoły Piechoty na Uniwersytecie w Toronto, a od 1914 r. instruktorem Canadian Officer Training Corps (C.O.T.C.), mjr Clarence Richard Young był w cywilu inżynierem, uniwersyteckim profesorem nauk stosowanych i także instruktorem C.O.T.C, mjr Henry Harrison Madill był wykładowcą na uniwersyteckim wydziale architektury, kpt. J. Harris służył w oddziałach Armii Brytyjskiej w Afryce Południowej, a kpt. H.E. Pembroke brał udział w walkach na froncie zachodnim, m.in. pod Ypres i na wzgórzu Vimy, natomiast mjr Wagner był zasłużonym oficerem, udekorowanym krzyżem Francuskiej Legii Honorowej. Do sprawowania opieki medycznej w obozie skierowani zostali dwaj kanadyjscy lekarze: dr Thompson i dr Geddes, natomiast służbę duszpasterską objął przybyły z polskiej parafii w Pittsburgu ks. Zygmunt Rydlewski.

W ostatnich dniach września 1917 r. przystąpiono do organizacji obozu. Zbudowany nad zachodnim brzegiem rzeki Niagara, u jej ujścia do jeziora Ontario, Fort George. został wyznaczony centralnym miejscem szkolenia. Jednakże, w miarę przybywania coraz większej liczby ochotników, wykorzystano do tego celu usytuowane w sąsiedztwie tzw. Baraki Butlera (Butler’s Barracks) oraz położony nieco dalej, nad brzegiem jeziora, Fort Mississuaga. Chcąc uniknąć trudności językowych w trakcie szkoleń, z mieszczącej się w Camp Borden Szkoły Piechoty Nr 2 odesłano, wcześniej przygotowywanych do tej misji oraz władających językiem angielskim 150 Polaków, którzy wraz z grupą 17 oficerów kanadyjskich, kilku polskich, kapelanem oraz dowódcą obozu ppłk. LePanem 29 września 1917 r. o godz. 4:00 rano przybyli do Niagara-on-the-Lake. Jeszcze w tym samym dniu żołnierze rozpoczęli ustawianie namiotów oraz budowę urządzeń obozowych. Po czterech dniach wytężonej pracy, tj. 3 października, w obecności oficera francuskiej armii i jednocześnie członka Komisji Wojskowej Armii Polskiej, porucznika księcia Stanisława Poniatowskiego, placówka przyjęła pierwszą grupę rekrutów. Wkrótce w obozie było już ponad 4000 amerykańskich Polaków.

Przybywających ochotników wcielano do trzech formujących się batalionów i rozpoczynano dwu-, trzymiesięczny intensywny kurs wojskowy. Do połowy lata 1918 r. szkolono ich zgodnie z obowiązującym w Kanadzie regulaminem oraz wojskowym drylem armii brytyjskiej, natomiast później według regulaminów armii francuskiej. Z powodu słabej, wręcz znikomej znajomości języka francuskiego wśród ochotników, w obozie posługiwano się językiem angielskim i polskim. Polski stawał się językiem coraz powszechniej używanym przez prowadzących zajęcia z rekrutami oficerów polskich. Natomiast treści szkoleń prowadzonych przez oficerów kanadyjskich, zwłaszcza z zakresu taktyki, były tłumaczone przez oficerów polskich. Na każdym szczeblu dowodzenia szkolnymi batalionami oficerom i podoficerom kanadyjskim przydzielono w charakterze asystentów Polaków przybyłych z Camp Borden. Sztab każdego batalionu składał się z czterech oficerów oraz od dwóch do czterech podoficerów kanadyjskich (w zależności od potrzeb), a także odpowiedniej liczby towarzyszących im oficerów polskich. Pomimo zdobytej w Szkole Piechoty nr 2 wiedzy, Kanadyjczycy nadal traktowali młodych polskich oficerów jak kursantów, starając się przekazać im tajniki wiedzy wojskowej na każdym szczeblu dowodzenia. Natomiast każdy cykl szkoleniowy rekrutów kończył się egzaminem praktycznym i ustnym.

W obozie przebywali także Francuzi. Zwłaszcza w okresie napływu szczytowej fali ochotników kierownictwo wspomnianej Francuskiej Wysokiej Komisji Wojskowej wysłało większą liczbę oficerów do Niagara-on-the--Lake. Jednakże ich udział w bezpośrednim procesie szkolenia był niewielki. Częściej prowadzili wykłady z taktyki wojskowej oraz byli angażowani do prac w komisjach egzaminacyjnych.

Pobyt w obozie w Niagara-on-the-Lake barwnie zrelacjonował w wydrukowanym 4 stycznia 1918 r. chicagowskim „Dzienniku Związkowym” S. Rei-nisch, pisząc między innymi:

Instruktorami w szkole są kanadyjscy oficerowie. Są to wytrawni znawcy taktyki wojskowej, a dla nas uprzedzająco grzeczni i wyrozumiali. Dyscyplina wojskowa jednak pilnie jest przestrzegana na każdym kroku, lecz i nasze zachowanie się było do tego czasu prawie bez zarzutu, co nam sami instruktorzy otwarcie przyznają. Rozkład godzin w szkole jest następujący; o godzinie 6-tej rano dzwonek budzi wszystkich; o 7:15 śniadanie (w międzyczasie ubieranie, czyszczenie mundurów itp.). Od godziny 8 do 8:30 mamy ćwiczenia fizyczne pod gołym niebem i bez płaszczy. Od 8:45 do 12-ej w południe musztra i ćwiczenia z karabinem, z trzema 15-to minutowymi przerwami. Ćwiczenia te odbywamy w płaszczyznach pod gołym niebem. W ogóle większość dnia spędzamy pod gołym niebem i to czyni nas wytrwałymi na mróz i odpornymi na wszelkie zmiany atmosferyczne. O godzinie 12:30 obiad, poczem odpoczynek do 1:45. Od 1:45 do 3-ciej znów musztra i ćwiczenia z karabinem. Od 3:30 do 4:30 wykład taktyki wojskowej, codziennie na inny temat. O godz. 6-tej spożywamy kolację. Po kolacji mamy wolny czas na przerobienie ćwiczeń i inne studya lub na przechadzkę do miasta. O godzinie 10-tej każdy musi być w domu, poczem wolno studiować jeszcze do godziny 10:45 a o 11-stej światła gasną. [...] Szybszej i lepszej sposobności nie mogą Polacy znaleźć w żadnej innej armii, powinien więc każdy skorzystać z tego, zanim zostanie rozkazem powołany do armii [.]. Z powodu krótkości kursu pracy mamy dosyć dużo, ażeby potrzebne przedmioty, o ile możności jak najlepiej przestudyować. Niedziele mamy wolne i spędzamy je na rozmaitych rozrywkach towarzyskich [.]. S. Reinisch. School of Infantry P. C. Niagara-on-the-Lake, Ont., Canada.

W obecności wielu znamienitych osobistości oraz licznie zebranej miejscowej ludności, w niedzielę 4 listopada 1917 r. obóz im. Tadeusza Kościuszki w Niagara-on-the-Lake został poświęcony. Przytoczone fragmenty szerszej relacji odzwierciedlają niezwykle uroczysty, wręcz podniosły charakter wydarzenia.

O godz. 2:30 po południu nastąpiła uroczystość rozwinięcia sztandaru polskiego i poświęcenia Obozu. Kolumny Armii Polskiej prowadził książę Stanisław Poniatowski w asyście oficerów polskich i kanadyjskich. Nastrój był uroczysty i poważny, kiedy te kolumny maszerowały przed nami. Każdy zdawał sobie sprawę, że to historyczny moment w dziejach narodu polskiego, że klęska Niemców niedaleka. Taka stanowczość, taka energia i taka moc patrzała z oczu młodych naszych szeregowców! Poświęcenia flagi polskiej dokonał ks. Celichowski z Milwaukee w zastępstwie Najprz. ks. biskupa Pawła Rhodego, który do obozu przybyć nie mógł. Po uroczystości poświęcenia Sztandaru i Obozu, przemaszerowały przed nami trzy pełne bataliony ochotników naszych, salutując sztandar Orła Białego.

Podczas wspomnianej uroczystości dwa bataliony wystąpiły w nowych błękitnych mundurach. Uszyła je sprowadzona 15 października z Toronto na czas funkcjonowania obozu, specjalizująca się w krawiectwie wojskowym, firma Wreyford & Co. Pięknie wyglądali żołnierze obok kolegów ubranych jeszcze w mundury milicji kanadyjskiej (niebieskie spodnie, szkarłatne kurtki i niebieskie czapki z czerwonymi otokami), a także w ubrania cywilne lub cywilno-wojskowe.

Tymczasem w obozie im. Tadeusza Kościuszki, jak zazwyczaj nazywali go Polacy, trwała ciągła, intensywna praca i panował niesamowity ruch. Kanadyjska historyczka Janet Carnochan napisała, iż w mieście można było zobaczyć „[...] nieustanny napływ rekrutów przybywających w swych cywilnych ubraniach, czasami w dwóch lub trzech grupach w ciągu dnia”. Przez całe dnie i noce grupy ludzi przybywały lub odchodziły z obozu. Działo się to nawet podczas zamieci śnieżnych, a kadra oficerska musiała funkcjonować przez całą dobę, by zapewnić sprawne funkcjonowanie placówki.

O funkcjonowaniu obozu podobnie wyraził się jego komendant ppłk LePan w napisanym do Kwatery Głównej Milicji i Obrony w Ottawie raporcie:

Ponieważ praktycznie podczas zimy żadne zakwaterowanie w Niagara Camp nie było już dostępne, natychmiast po przybyciu rekrutów szukano dodatkowych kwater. 25 listopada rozpoczęto budowę czterech dodatkowych baraków. Pracą kierował mjr Barry, a pomagali mu w tym ludzie z Polskiej Armii. Pracę ukończono 1 grudnia i w tym dniu ostatni rekrut został przeniesiony spod namiotu do stałej kwatery. Nowo zbudowane baraki, z których każdy mógł pomieścić 1200 ludzi, jednak nie wystarczały do zakwaterowania wszystkich, dlatego jeszcze 1 grudnia 1917 r. dodatkowo wynajęto 15 kwater w miasteczku, w tym między innymi wolne zimą hotele, stare fabryki konserw, niezamieszkane rezydencje, ratusz miejski etc. Wszystkie były zajęte przez polskich żołnierzy różnych stopni, których liczba w tym czasie w naszym obozie wynosiła 3078. Wynajęte kwatery w mieście zostały wyremontowane i przystosowane do zimowych warunków. Jakkolwiek zakwaterowanie to nie było idealne [.] jednakże umożliwiło ono nam prowadzenie pracy.

Elizabeth C. Ascher wymieniła 22 budynki w mieście, które w ostatniej dekadzie listopada 1917 r. udostępniono na potrzeby kwaterunku żołnierzy i oficerów obozu szkoleniowego w Niagara-on-the-Lake oraz wspomniała, iż wiele rodzin udostępniło kwatery nieodpłatnie. Natomiast żywiołowy napływ ochotników do obozu zdeterminował konieczność zwiększenia kanadyjskiej kadry instruktorskiej do 24 oficerów.

Przyjęcie tak znacznej liczby ochotników w niewielkim garnizonie nie byłoby możliwe, gdyby nie specyficzna więź, jaka została nawiązana pomiędzy Polakami a ludnością cywilną. Obserwując różne sposoby zachowania kanadyjskich rekrutów szkolonych w Forcie George, miejscowe społeczeństwo początkowo obawiało się, iż gromadnie przybywający do Niagara-on--the-Lake młodzi „Polaks” będą zachowali się podobnie jak oni lub jeszcze gorzej. Tymczasem stało się inaczej. Wielokrotnie cytowany w niniejszym tekście komendant obozu ppłk LePan napisał: „W momencie ogłoszenia lokalizacji polskiego obozu w Niagara-on-the-Lake mieszkańcy miasteczka byli temu przeciwni. Z chwilą pojawienia się pierwszych rekrutów byli sceptyczni, a teraz mówią o tych ludziach z entuzjazmem. Mówią, iż nigdy do tej pory obóz nie był tak zdyscyplinowany i nigdy nie było lepszego zachowania się tak dużej liczby ludzi”. Zewnętrznym obserwatorom czasami trudno było zrozumieć, dlaczego kanadyjscy mieszkańcy Niagara obdarzali tak wielką sympatią Polaków.

Poruszając wskazany wątek, kanadyjscy i polscy autorzy zgodnie stwierdzają, iż polonijni rekruci swym zachowaniem nie sprawiali kłopotów przełożonym, a tym bardziej cywilnym mieszkańcom niewielkiej miejscowości. Podpułkownik LePan napisał, iż „[...] dyscyplina wśród tych mężczyzn była wspaniała”. Natomiast jego podwładny, mjr C.R. Young stwierdził, że młodzi Polacy byli „[.] more solid than the Canadians of the same age”. W podsumowującym funkcjonowanie obozu raporcie ppłk. LePana znalazło się między innymi i takie sformułowanie: „Nigdy w historii Niagara jako ośrodka wojskowego nie było bardziej zdyscyplinowanego obozu, bardziej żołniersko nastawionych chłopców, bardziej odpowiedzialnej i kompetentnej kadry oficerskiej, niż w czasie, gdy był zajmowany przez Polaków”. 29 listopada 1917 r. w Bostonie, w trakcie przemówienia podczas uroczystości kościuszkowskiej, Ignacy Paderewski powiedział: „Francuski pułkownik Martin tak mnie poinformował o polskim żołnierzu, gdy do obozu przyjechałem: «Tylko najlepsze pułki francuskie jak Legion Cudzoziemski i Żuławi mogą iść w porównanie z tym dzielnym i karnym Narodem»”.

Głęboki patriotyzm, oddanie bez reszty sprawie przywrócenia utraconej niepodległości Ojczyzny, zachowanie dyscypliny oraz wzorowej postawy wobec kolegów, a także innych ludzi, było rezultatem „sokolich” sposobów wychowywania przeważającej liczby rekrutów, którzy trafili do obozu w Nia-gara-on-the-Lake, o czym obserwujący ich Kanadyjczycy i Amerykanie nie wiedzieli. Przyjmując młodzież polonijną do „gniazd sokolich”, wymagano od niej przestrzegania wyjątkowo wysokich standardów patriotycznych oraz moralno-etycznych. W Ustawach Związku Sokołów Polskich w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, w punkcie nr 1 Zasad Sokolich napisano: „Lepiej jest, że będzie nas tysiąc, a dobrych Sokołów, jak dziesięć tysięcy, a ludzi ze zbrukanym sercem i czołem, z pociągiem do opilstwa i wszelkiej niepowściągliwości, z wrodzoną skłonnością do nieposłuchu i krzykactwa, z moralną ślepotą, niezdolną widzieć druha i brata w każdym, który staje z nami i obok nas pod jednym znakiem”.

Nie potwierdziło się przekonanie, iż zachowanie się rekrutów na przepustce bywa zazwyczaj naganne. Ponadto, Kanadyjczycy współczuli naszym rodakom, którzy z racji zaboru ojczyzny zostali zmuszeni do szukania lepszego życia w Ameryce, a także doceniali niezwykłe poświęcenie młodzieży w dziele przywracania Polski na mapę świata. Ich najwnikliwszy obserwator, komendant obozu, w którym ćwiczyli, ppłk LePan napisał jakże znamienne słowa: „Kanadyjski sztab obozu żywił wielki podziw tych wspaniałych ludzi i obdarzał ich najwyższym szacunkiem za ich patriotyzm i poświęcenie swemu krajowi. Obserwując nienaganne zachowanie oraz gorliwe poświęcenie się patriotycznym ideałom, mieszkańcy Niagara-on-the Lake darzyli naszych rodaków coraz większą sympatią. W pierwszym roku funkcjonowania obozu wielu nie żądało pieniędzy za wynajęte kwatery, a w latach kolejnych pobierano opłaty symboliczne. Natomiast wszystkie koszty ogrzewania kwater oraz zużytego prądu pokrywane były z funduszów miejskich. Z niezwykłą, wręcz wzruszającą sympatią odnosili się do ochotników Kanadyjczycy z pobliskiej miejscowości St. Catharines oraz Amerykanie mieszkający w Buffalo i Niagara Falls. Całe społeczeństwa tych miast zbierały pieniądze, za które kupowano i wysyłano do obozu czekoladę, skarpety, mydło, ręczniki, papierosy a nawet części ekwipunku. Wielce zasłużyły się w tym miejscowe kobiety.

Osobą wyjątkowo zasłużoną w dziele tworzenia Armii Polskiej we Francji oraz niesienia pomocy materialnej Polakom była wielokrotnie cytowana wcześniej Elizabeth Ascher. W opublikowanych w 1923 r. wspomnieniach napisała, iż 27 lipca 1918 r. podczas wizyty w obozie w Niagara-on-the--Lake ks. Zygmunt Rydlewski zachęcał ją do podjęcia się popularyzacji w mediach idei odbudowy państwa polskiego. Kilka dni później otrzymała od Maxwella M. Nowaka z Buffalo list z prośbą o pomoc w tej samej sprawie. Nowak argumentował, iż będąc kanadyjską dziennikarką, Elizabeth zajmuje wobec miejscowego społeczeństwa znacznie lepszą pozycję w kwestii popularyzacji idei niepodległości Polski, odbudowy jej armii oraz dobrowolnego łożenia pomocy materialnej na ten cel. Po kilku dniach E. Ascher podjęła wyzwanie. Wspominając pierwsze dni swej aktywności na rzecz Polaków, podała wzruszającą informację, mianowicie 6 sierpnia 1918 r. przyprowadzona przez rodziców dwuletnia Margaret Masters wpłaciła 2,05 dol. „[...] dla polskich dzieci”. Pochodzące z dziecięcej skarbonki pieniądze były pierwszą kwotą, jaką Ascher otrzymała na fundusz pomocowy i stanowiły dobry początek, gdyż 28 sierpnia dziennikarka wysłała M. Nowakowi do Buffalo 52,45 dol., prosząc o przekazanie pieniędzy kierownictwu Polskiego Białego Krzyża w Nowym Jorku. Do sierpnia 1919 r. zebrała i przekazała Polakom 389,2 dolarów.

Wykorzystując lokalne media E. Ascher zorganizowała zbiórkę odzieży oraz wszystkiego „[.] what was not to be kept any longer”. Rezultaty akcji były zdumiewające. Napisała, iż „[.] hojność miejscowego społeczeństwa zaskoczyła ją”. Zebrana odzież, a zwłaszcza ciepła bielizna, skarpety, rękawice i nauszniki przekazywane były szkolącym się w Kanadzie i USA rekrutom oraz żołnierzom Armii Polskiej w Europie. Resztę darów, poprzez Polski Biały Krzyż, którego Ascher była aktywną działaczką, wysyłano do Polski. Pomoc E. Ascher w niezwykle trudnych, a zarazem wyjątkowo ważnych dla Polski chwilach, a zwłaszcza jej wkład w proces tworzenia polskich sił zbrojnych został doceniony przez ówczesną Polonię oraz władze odrodzonego państwa polskiego.

Do pracy na rzecz niesienia pomocy walczącemu o niepodległość Ojczyzny polskiemu społeczeństwu włączyła się Kanadyjka z pochodzenia, Laura Turczynowicz. Elizabeth Ascher napisała, iż 7 kwietnia 1917 r. przybyła ona do St. Catharines. Ubrana w strój sióstr Czerwonego Krzyża, w dniach 14 i 16 kwietnia wygłosiła w swym rodzinnym mieście, w kościele metodystów dwa odczyty, ukazując zebranym faktyczny obraz cierpienia społeczeństwa polskiego, jaki zapamiętała z czasów, gdy do 1915 r. mieszkała z rodziną w Polsce. Zaapelowała do zebranych rodaków o udzielanie pomocy materialnej Polakom. Z podobnymi odczytami wystąpiła w Montrealu, Ottawie i Toronto.

14 listopada rozpoczęła w obozie kulturalną oraz socjalną działalność YMCA (American Men’s Catholic Organisation). W pracy tej aktywnie uczestniczyły funkcjonujące w Niagara-on-the-Lake oraz pobliskich amerykańskich i kanadyjskich miastach komórki tej organizacji. Główny, działający na rzecz polskich ochotników ośrodek został utworzony w użyczonej do tego celu siedzibie miejscowej placówki YMCA. W czasie istnienia obozu szkoleniowego dysponował nią ks. kapelan Józef Jaworski. Odprawiane były tam niedzielne msze, odbywały się spotkania, tłumaczono na język polski zamieszczane w prasie artykuły oraz pisane po angielsku przez miejscową ludność listy do polskich żołnierzy. Ponadto, aktywiści YMCA w ustawionych w pobliżu Fortu George namiotach prowadzili zajęcia kulturalne, sportowe, organizowali koncerty, finansowo wspierali zakupy instrumentów muzycznych do tworzonej orkiestry wojskowej. Dzięki ich wsparciu założona oraz prowadzona przez sierżanta Kempińskiego orkiestra występowała podczas wszystkich obozowych uroczystości, żołnierskich pogrzebów, wielokrotnie koncertowała w budynkach użyteczności publicznej, w parku miejskim w Niagara-on-the-Lake oraz dwukrotnie (13 i 30 kwietnia 1918) w Buffalo, gdzie odniosła sukcesy. Aktywiści YMCA organizowali pomoc materialną na rzecz zgromadzonej w obozie młodzieży polonijnej oraz pomagali Związkowi Sokołów Polskich z Buffalo w przygotowywaniu zajęć kulturalnych w obozie w Niagara-on-the-Lake. W mniejszym zakresie, lecz podobną działalność prowadziły funkcjonujące w tym regionie amerykańskie i kanadyjskie placówki Czerwonego Krzyża.

Jednakże największy wysiłek organizacyjny w dzieło tworzenia Armii Polskiej za oceanem włożył Wydział Narodowy PCKR oraz Związek Sokołów Polskich w Ameryce, który kierując swych członków do obozu w Niaga-ra-on-the-Lake zapewnił główny strumień ludzi do tworzącego się polskiego wojska. Podobnie działał, wspomniany wcześniej, Związek Wojsk Polskich. Obie organizacje paramilitarne opiekowały się żołnierzami w trakcie szkolenia.

Do procesu tworzenia narodowych sił zbrojnych za oceanem wyjątkowo aktywnie włączyły się polskie kobiety. Uczestniczyły w różnych gremiach społecznych, komitetach organizacyjnych, towarzystwach działających na rzecz polskiego wysiłku odbudowy niepodległej Ojczyzny, a zwłaszcza gdy w czasie utworzenia obozu w Niagara-on-the-Lake pojawiły się największe wyzwania.

Istniejąca w Niagara-on-the-Lake infrastruktura wojskowa z trudem mogła pomieścić nadspodziewanie wielką liczbę ochotników. Tych, którym nie starczyło miejsca w stałych pomieszczeniach, kierowano do nowo zbudowanych baraków, a w chwilach największego przepełnienia nawet do namiotów. Ludzie ci musieli znosić znacznie większe niewygody spowodowane funkcjonowaniem zwłaszcza w warunkach śnieżnej, mroźnej kanadyjskiej zimy. Głównie im, ale także wszystkim uczestniczącym w zajęciach terenowych oraz ćwiczeniach we władaniu bronią należało niezwłocznie dostarczyć dodatkowe ubrania i ciepłą bieliznę. Przewidując pojawienie się tego rodzaju potrzeb, już w początkowym okresie funkcjonowania obozu Helena Paderewska założyła Stowarzyszenie Polek w Ameryce, które miało temu sprostać. W połowie kwietnia 1918 r. organizacja dysponowała działającymi w różnych miastach USA i Kanady dwudziestoma pięcioma szwalniami pracującymi na rzecz formującej się Armii Polskiej. W sprawozdaniu Stowarzyszenia Polek w Ameryce napisano, iż: „Do dnia 20 grudnia 1917 r. wysłano do obozu w Niagara-on-the-Lake 500 par ciepłych skarpetek, 37 par mitynek 1 hełm (czapka). Gotowych do wysłania: 8 swetrów, 6 hełmów (czapek), 58 par mitynek, 2 szale, 4 pary skarpetek. Wpłynęło wełny od 1 listopada 1917 do 8 stycznia 1918 roku 738 funtów. Wydano wełny [...] 743 funtów. Przedmioty wysłane do obozu Niagara-on-the-Lake 5 stycznia 1918 roku: 114 szali, 84 par skarpetek, 80 par rękawiczek, 62 swetry, pół tuzinów skarpetek maszynowych, 55 koszul, 49 pyjam”. Strumień ciepłej odzieży, okazjonalnych podarunków świątecznych i innych płynął nieprzerwanie do obozu w Niagara-on-the-Lake i pochodził nie tylko od Stowarzyszenia Polek, lecz całego, włączonego w tę akcję społeczeństwa polonijnego.

Do dzieła budowy polskich sił zbrojnych za oceanem poważny wkład wniosło wielu wybitnych rodaków. Nie sposób wymienić wszystkich, lecz spośród tych, którzy wyjątkowo ofiarnie pracowali na rzecz utworzenia i funkcjonowania obozu w Niagara-on-the-Lake oraz tworzenia kadr przyszłej Armii Polskiej, byli: Ignacy Paderewski, prezes PCKR a później Wydziału Narodowego PCKR Franciszek Smulski, Helena Paderewska, prezes Związku Sokołów Polskich w Ameryce dr Teofil Starzyński, naczelnik Związku Sokołów Polskich w Ameryce Franciszek Dziób, aktywna członkini tej organizacji i Polskiego Białego Krzyża Agnieszka Wisła, Jan M. Horodyski, Teofil M. Heliński, Aleksander Znamięcki, Wincenty Skarżyński, Wacław Gąsiorowski, dr Franciszek Fronczak, Maxwell M. Nowak, por. książę Stanisław Poniatowski, wielu ludzi kultury, w tym między innymi mieszkający w USA polski malarz Zygmunt Iwanowski, wicedyrektor Metropolitan Opera House w Nowym Jorku Ryszard Ordyński i wielu innych.

Inspirująca działalność tych ludzi oraz patriotyczna aktywność polskiego duchowieństwa, między innymi biskupa pomocniczego diecezji w Chicago Pawła Rhodego, księży: Józefa Jaworskiego, Józefa Michalskiego, Zygmunta Rydlewskiego, Bronisława Celichowskiego i innych, a także szerokich rzesz działaczy licznych organizacji polonijnych sprawiła, iż ze wszystkich skupisk Polaków w Ameryce płynął do obozu strumień rekrutów, pieniędzy, odzieży, tytoniu, czekolady, konserw etc. Ze zrozumiałych względów najwięcej darów pochodziło od najliczniejszego skupiska Polaków w Chicago oraz z pobliskiego Buffalo. Polski Komitet Obywatelski w Buffalo wysłał 1200 bożonarodzeniowych paczek, które 27 grudnia 1917 r. dotarły do Nia-gara-on-the-Lake.

Tymczasem, głównie transportem kolejowym, z amerykańskich miast: Chicago, Buffalo, Milwaukee, Omaha, Kansas City, St. Louis, St. Paul, Detroit, Grand Rapids, Toledo, Cleveland i innych, w których mieszkało najwięcej Polaków, płynął do Niagara-on-the-Lake strumień młodzieży polonijnej, osiągając apogeum w grudniu 1917 r. Ppłk LePan napisał, iż w 21 dniu tegoż miesiąca w obozie było 4279 rekrutów. Z powodu ogromnego przepełnienia wielu spośród nich skierowano do obozu w St. John’s w kanadyjskiej prowincji Quebec oraz do amerykańskiego Fortu Niagara, położonego na przeciwległym brzegu rzeki w stanie Nowy Jork. W pierwszym z wymienionych, nad którym komendę powierzono mjr. H.H. Madillowi, od grudnia 1917 do lutego 1918 r. przeszkolono 2400 żołnierzy. Natomiast w Forcie Niagara od 13 grudnia 1917 do 18 lutego 1918 r. przeszkolono 1722 polskich ochotników. W forcie amerykańskim zajęcia szkoleniowe prowadzili oficerowie armii USA. Komenda obozu głównego w Niagara-on-the-Lake jedynie nadzorowała przebieg kursów, a także wypłacała żołd Amerykanom i Polakom.

Dość szybko rozpoczęto procedurę wysyłania żołnierzy, którzy ukończyli kurs, na front do Europy. Nadzorowany przez por. księcia Stanisława A. Poniatowskiego I Batalion Piechoty odjechał 1 grudnia 1917 r. z Niagara-on--the-Lake i po krótkim pobycie w obozie St. John’s w prowincji Quebec dotarł do portu w Nowym Jorku. Był pierwszą polonijną jednostką Armii Polskiej, która 16 grudnia na transportowcu SS „Niagara” odpłynęła z Ameryki i po dwunastu dniach rejsu (28 grudnia) przybyła do Francji. Był także pierwszym wyszkolonym za oceanem operacyjnym oddziałem Wojska Polskiego, który dołączył do polskich żołnierzy we Francji i wraz z nimi 3 stycznia 1918 r. znalazł się na linii frontu.

W pierwszej dekadzie grudnia miejscowa ludność pożegnała kolejne, liczące po 500 oficerów i żołnierzy dwa polskie bataliony. Nad sprawnym przebiegiem transportu czuwali wyznaczeni do tego zadania oficerowie kanadyjscy: mjr H.H. Madill oraz instruktor Szkoły Piechoty w Camp Borden kpt. Lewis. Obie jednostki dotarły koleją do stacji New York Central, a następnie do miejscowego portu, skąd jeden batalion odpłynął 19 grudnia 1917 r. na SS „Touraine”, a kolejny 10 stycznia 1918 r. na SS „Rochambeau”. Odtąd - przez cały rok 1918 aż do początków 1919 - w dwu-, trzymiesięcznych odstępach czasu z portów w Nowym Jorku i w kanadyjskim Halifaxie odpływały kolejne oddziały do Armii Polskiej we Francji.

W umieszczonej w „Niagara Falls Gazette” publikacji można przeczytać, że amerykańskie społeczeństwo - podobnie jak mieszkający na zachodnim brzegu rzeki Kanadyjczycy - niezwykle serdecznie traktowali szkolących się w Forcie Niagara Polaków. Odjeżdżających na front do Europy pożegnano zorganizowanym 8 stycznia 1918 r., w pomieszczeniach Czerwonego Krzyża oraz działającego na rzecz Armii USA Canteen Service Corps, wielkim balem, na który przybyło wielu mieszkających w Niagara Falls oraz w Buffalo prominentnych Amerykanów i działaczy polonijnych. Na czele przedsięwzięcia stanął szef placówki Czerwonego Krzyża w Niagara Falls Eugene Girard.

Od października 1917 do lutego 1919 r. do obozu szkoleniowego w Nia-gara-on-the-Lake przybyło 22 395 ochotników, głównie ze Stanów Zjednoczonych, spośród których 62% miało pochodzenie z zaboru rosyjskiego, 31,5% - z zaboru austriackiego, około 3% - z zaboru niemieckiego, 3,5% -z innych obszarów oraz 1% - z Kanady. ednakże nie wszyscy zostali wcieleni do tworzącej się armii, ponieważ 1331 osób odesłano do domów, w tym: 1004 - z powodu słabego zdrowia oraz defektów fizycznych, 129 -z powodów rodzinnych, 193 - jako niepożądanych z racji obowiązku rekrutacji do Armii Stanów Zjednoczonych, oraz 5 - z innych powodów. Ponadto, 212 ludzi zdezerterowało, a kilkudziesięciu zmarło.

W środę 28 listopada 1917 r. na ostre zapalenie płuc zmarł 24-letni rekrut Stan Krajewski. Był to pierwszy przypadek śmierci w polskim obozie szkoleniowym w Niagara-on-the-Lake. Na początku grudnia w obozowym szpitalu przebywało kilku żołnierzy chorych na grypę i na zapalenie płuc, lecz ich rokowania były pomyślne. Jednakże, chcąc zapewnić opiekę medyczną nadspodziewanie dużemu zbiorowisku ludzi, dr Gray poprosił o przydzielenie dodatkowych pomieszczeń, w których urządził sale szpitalne.

Tymczasem, po upływie prawie trzech kwartałów w 1918 r. pojawiło się zagrożenie, jakiego nie spodziewano się. 13 września wybuchła bowiem, przywleczona przez ochotników z USA, epidemia grypy zwanej „hiszpanką”. Do 23 dnia tegoż miesiąca zaraza uśmierciła czterech żołnierzy, natomiast 185 ciężko chorych hospitalizowano. W ciągu następnych czterech dni zmarły dwie osoby, a liczba chorych wzrosła do 200. W obliczu narastającej pandemii, 25 września przybył do Niagara-on-the-Lake, wysłany z Toronto, dodatkowy zespół wojskowych lekarzy i pielęgniarek, gdyż miejscowy personel medyczny już nie mógł zapewnić opieki tak wielkiej liczbie chorych. Około 5 października nastąpiło przesilenie choroby. Jednakże w ciągu sześciu tygodni trwania „hiszpanki” zmarło na nią - według raportu komendanta obozu ppłk. LePana - 24 żołnierzy. Siedemnastu rekrutów zmarło z powodu innych chorób, głównie na zapalenie płuc. Pochodzące z czasu funkcjonowania obozu szkoleniowego polskie groby na St. Vincent de Paul Cementary, u zbiegu Wellington Street i Byron Street w Niagara-on-the-Lake, kryją 41 osób.

Tymczasem do Francji płynęło przez ocean polskie wojsko. 19 147 żołnierzy przeszkolonych w Niagara-on-the-Lake oraz amerykańskim Forcie Niagara zaokrętowano w porcie nowojorskim. Natomiast 1573 kursantów z obozu St. John’s odpłynęło z kanadyjskiego portu Halifax. Od 16 grudnia 1917 do 23 maja 1918 r. piętnastoma rejsami przewieziono do Europy główną, liczącą 20 720 osób, masę wyszkolonych w Kanadzie i USA polskich ochotników. Ostatni transfer wyruszył z obozu w Niagara-on-the Lake 26 lutego 1919 r. Była to stuosobowa grupa młodych polskich oficerów, których ściągnięto z rozsianych na terenie USA i Kanady placówek rekrutacyjnych. Uroczyście żegnani przez ppłk. LePana, cały jego kanadyjski sztab obozowy, a także działaczy Polonii, pod komendą oficera Armii Francuskiej, kpt. A. de Grouchy udali się do nowojorskiego portu, a stamtąd przez ocean do Europy. Następnego dnia odesłano do domów rekrutów niezdolnych do czynnej służby wojskowej i rozpoczęto likwidację obozu.

Oprócz żołnierzy, do tworzącej się Armii Polskiej przybyło z Ameryki do Francji 51 lekarzy, czternastu aptekarzy, jeden weterynarz, pięciu dentystów. Staraniem Heleny Paderewskiej i mjr. dr. Franciszka Fronczaka oraz Polskiego Białego Krzyża wyszkolono w Stanach Zjednoczonych i wysłano do Europy 41 pielęgniarek, spośród których „[...] wiele nigdy nie widziało swej ojczyzny”.

Wyjątkowo patriotycznie zachowało się polskie emigracyjne duchowieństwo. Oprócz codziennej pracy duszpasterskiej w parafiach, wielu księży wybrało niewygody żołnierskiego życia ofiarnie służąc przebywającym z dala od swych domów i rodzin ochotnikom w obozach szkoleniowych i wielu popłynęło wraz z żołnierzami do Francji. W opublikowanym w 1919 r. w Paryżu sprawozdaniu, mjr dr Franciszek Fronczak napisał, iż na dwudziestu dwóch służących w Armii Polskiej we Francji kapelanów dziewiętnastu przyjechało ze Stanów Zjednoczonych.

Latem 1918 r. składający się z amerykańskich Polaków 1 Pułk Piechoty zajął front na linii Saint-Hilaire-le-Grand, gdzie tocząc od 12 lipca do 13 sierpnia ciężkie walki, stracił ponad dziesięciu oficerów i 106 żołnierzy poległych. Natomiast uformowana w październiku z amerykańskiej młodzieży polonijnej 1 Dywizja Piechoty objęła na odcinku X Korpusu gen. H.S. Vanden-berga - w obszarze działania francuskiej 4 Armii - front w Wogezach, 10 km na wschód od miejscowości Raon-l’Etape. W dniach 21-25 tegoż miesiąca jednostka stoczyła kilka potyczek z Niemcami, podczas których padło pięciu zabitych szeregowców oraz ppor. Roman Miller z Chicago.

4 listopada marszałek F. Foch wysłał do gen. J. Hallera pismo, w którym prosił o skierowanie 1 Dywizji Piechoty na nowy odcinek frontu, na wschód od Mozeli. Jednakże 11 listopada, w trakcie załadunku żołnierzy na samochody, nadeszła wiadomość o zawieszeniu broni i zakończeniu wojny.

W chwili największej narodowej potrzeby niewykrwawiona na froncie zachodnim Błękitna Armia, w szeregach której było ponad 20 000 Polaków z Ameryki, przybyła w kwietniu 1919 r. do kraju „[...] w sile dwóch korpusów (I i III), każdy po trzy dywizje piechoty (1, 2, 3, 6, 7 i 8); II Korpus (4 i 5 dywizja) pozostawał jeszcze na Ukrainie i w Syberii”. Rozkazem ministra spraw wojskowych z 1 września 1919 r. Armia gen. Hallera została wcielona do struktur Wojska Polskiego.

Wartości moralne, bojowe oraz wojskowa wiedza i umiejętności żołnierzy Błękitnej Armii zostały wykorzystane w trakcie rozbudowy polskich sił zbrojnych. Na bazie jej pododdziałów i oddziałów utworzono: osiemnaście pułków piechoty, osiem pułków artylerii, półtora pułku jazdy, jeden pułk czołgów, siedem eskadr lotniczych, dwie kompanie V Baonu Kolejowego, jedenaście kompanii radiowo-telegraficznych, trzynaście warsztatów artylerii dywizyjnej, dwa ruchome warsztaty I i III Korpusu, Centralne Warsztaty Artyleryjskie, magazyny amunicyjne w Lublinie i w Siedlcach, trzy bataliony (XI, XII i XIII) wojsk technicznych, kilkanaście kolumn samochodowych, trzy szpitale polowe, sześć oddziałów służby sanitarnej. Jej wyżsi oficerowie stanowili trzon osiemnastu dowództw wielkich jednostek Wojska Polskiego (dywizji, brygad), Sztab Dowództwa Frontu nr 5, dowództwo IV i VII Grupy Operacyjnej, a także dwanaście kolumn taborowych, kolumny amunicyjne dla dwóch grup operacyjnych.

Jakże łatwo wyobrazić sobie poziom zdolności bojowej ówczesnego Wojska Polskiego bez potencjału osobowego, wkładu wiedzy, wyszkolenia, bezgranicznego poświęcenia oraz niezwykle wysokiego morale tych oficerów i żołnierzy, a zwłaszcza gdyby ich zabrakło na polach bitewnych z bolszewicką Rosją. Wielu spośród nich za swój bezgraniczny patriotyzm zapłaciło życiem, pozostając na zawsze na kresach dawnej Rzeczypospolitej oraz na polskich ziemiach etnicznych. Jakże znamienne i głęboko pouczające są słowa Polonusów, autorów Czynu zbrojnego wychodztwa polskiego w Ameryce, którzy napisali: „W zamian nie żądali żołnierze żadnych nagród, ni zaszczytów - ale mają prawo żądać od historii rzeczywistej prawdy”.

Na nas, świętujących kolejne rocznice odzyskania niepodległości spoczywa moralny oraz głęboko patriotyczny obowiązek oddania należnej im czci, a przede wszystkim przywrócenia ich heroicznych czynów do zbiorowej świadomości współczesnych Polaków.

BIBLIOGRAFIA

Źródła drukowane

After Action Report by the 10th Bty. Commander Capt. S. Wieclawek, Canada National Defence Site 2000.

Congressional Records, 1917, dok. D. C. Nr 685, Washington.

Czyn zbrojny wychodztwa polskiego w Ameryce. Zbiór dokumentów i materiałów historycznych, New York-Chicago: Wydawnictwo Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce 1957.

The Daily Life of Polish Soldiers. Camp Niagara, 1917-1919. The Newspaper Columns of Elizabeth Ascher, St. Catharines Standard, 1917-1919, Compiled by S. Skrzeszewski, Curator Mu-seum and Archives of the Polish Armed Forces Wawel Villa, Mississauga, Ontario, Canada, September 29, 2014 (Draft 2).

Fronczak F.E., Sprawozdanie z działalności Wydziału Opieki Moralnej i Materialnej, Paryż 1919.

Seyda M., Polska na przełomie dziejów. Fakty i dokumenty, t. I-II, Poznań-Warszawa-Wilno-Lublin: Księgarnia św. Wojciecha 1927-1931.

Opracowania

Biskupski M.B., Canada and the Creation of a Polish Army, 1914-1918, „The Polish Review” 44 (1999), nr 3

Kirkpatrick B., Col. LePan and the Polish Army Camp in Niagara-on-the Lake, http://www.electronicmuseum.ca/Poland-Canada/lepan.html

Leczyk M., Komitet Narodowy Polski a Ententa i Stany Zjednoczone 1917-1919, Warszawa: PWN 1966.

The Polish Army in Niagara-on-the Lake, 1917-1919, Forum Eerste Wereldoorlog, http://www.forumeerstewereldoorlog.nl/viewtopic.php?t=14884

Polska Armia Błękitna, t. I: Zeszyt wstępny, Poznań 1929.

Radecki H., The History of the Polish Community in St. Catharines, St. Catharines, Ontario, Project History 2002.

Skarżyński W., Armia Polska we Francji w świetle faktów, Warszawa 1929.

Tuchman B.W., Telegram Zimmermanna, Warszawa: Wydawnictwo MON 1988.

Zamoyski J., Powrót na mapę. Polski Komitet Narodowy w Paryżu 1914-1919, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN 1991.

Czasopisma

„Dziennik Narodowy” 3 (1917)

„Dziennik Związkowy” [Chicago] 14 września 1916

„Journal of American Ethnic History” 1991

„Niagara Historical Society” [Niagara] 1923, nr 35

„Polish American Journal” 1998

„Polish American Studies” 38 (1981), nr 2

„The Polish Review” 44 (1999), nr 3

„The Polonian - The Bulletin of the Polish Arts Club” 51 (1999), nr 1

Publikacje kartograficzne

The Viking Atlas of the World War I, red. A. Livesey, London-New York-Ringwood-Ontario-Auckland 1994.


POLISH ARMY TRAINING CAMP IN NIAGARA-ON-THE-LAKE, 1917-1919

S u m m a r y

Predictions for ending of the world military crisis in short time turned out to be highly missed. The war, which had been lasting since July 28, 1914, generated tremendous material looses, claimed more and more victims and after three-year’s hard fighting no one of the opponents could expect himself to be a victor soon. However, the revolutionary process in Russia practically eliminated Tsar’s army from active military operations on the eastern front. Having seen an exceptional opportunity, the German Headquarters began to relocate Central Powers’ strong armies to France wanted to deliver a decisive blow on the western front. Collapse of Russia, the country that was a valuable component of Entente’s military power and at the same time the main political opponent against regaining Poland’s independence, as well as an urgent need of conscription young men to the western armies evoked exceptional international circumstances to restore Poland on the world’s map.

The considerable support of France, the USA and Canada but predominantly the political activity of Polish National Committee in Paris and deep patriotic feelings of American Polonia resulted in creation of Tadeusz Kościuszko Polish Army Training Camp in Niagara-on-the-Lake, Ontario. Mainly in that place, as well as in some other Canadian and American forts 22 395 young Polonia voluntaries had been trained and then 20 720 soldiers were shipped on the western front in France. All of them were the hard core component of General Józef Haller’s so called Blue Army.


ŹRÓDŁO: STUDIA POLONIJNE

Czasopismo Studia Polonijne ukazuje się od 1976 r. Jest to rocznik naukowy o charakterze interdyscyplinarnym poświęcony szeroko rozumianej problematyce migracyjnej i poruszający kwestie związane z wychodźstwem polskim i Polakami przebywającymi za granicą. Wydawany przez Ośrodek Badań nad Polonią i Duszpasterstwem Polonijnym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II oraz Towarzystwo Naukowe KUL.

Ilustracja: Kosciuszko Camp. Hallerczycy w Niagara-on-the-Lake 1917-1919
Fot.: Polonia Canadian Institute for Historical Studies.

Koloryzacja zdjęcia © Portal Polonii





POLECAMY TAKŻE:




BADANIA - ARCHIWUM

DZIAŁ BADANIA NAUKOWE WYŚWIETLONO 40461 RAZY



PORTAL IRJP WYŚWIETLONO 1402000 RAZY



×